Myślałem, że ojciec zrzuci mnie z Giewontu
Nad urną z prochami zmarłego ratownika TOPR modlono się na cmentarzu w Zakopanem Jan Głąbiński /Foto Gość

Myślałem, że ojciec zrzuci mnie z Giewontu

Brak komentarzy: 0

Jan Głąbiński

GOSC.PL

publikacja 24.03.2018 16:46

Ratownicy TOPR i przewodnicy pożegnali Jana Krupskiego, który jako taternik uczestniczył w 33 akcjach pomocy w Tatrach.

Jan Krupski był zakopiańczykiem. Do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego został przyjęty w 1945 r., ale już w czasie II wojny światowej uczestniczył w akcjach ratunkowych, do udziału w których chętnie zwalniało go kierownictwo stacji kolejowej, gdzie pracował.

Jak wspomina Apoloniusz Rajwa, dziennikarz zajmujący się tematyką górską, zmarły ratownik TOPR również w okresie młodzieńczym miał sporo czasu na wspinanie się.

- Miał swoje ulubione ściany, a wśród nich północną Giewontu, gdzie przeszedł kilka dróg. W 1946 r. razem z Józkiem Świerkiem doszli filarem do Drogi Śląskiej i nią prosto do Krzyża, a 7 lat później powtórzył tę drogę z Aleksandrem Tobolewskim. Na Długim Giewoncie z Markiem Wikorejczykiem poprowadził dwie nowe drogi o V stopniu trudności - opowiada A. Rajwa.

Z krzyżem na Giewoncie jest związana ciekawa historia, którą przeżył Jan Krupski jako 3-latek. Śmiał się zawsze, że tata wyniósł go na szczyt w plecaku.

- Wycieczka zrobiła na mnie duże wrażenie. Myślałem, że ojciec chce mnie zrzucić z Giewontu. Na szczycie złapałem się krzyża i darłem w wniebogłosy. Jak się okazało, tata chciał mi tylko z wysokości pokazać Zakopane - wspominał J. Krupski na łamach "Tygodnika Podhalańskiego".

Jan Krupski obowiązki zawodowe i pomoc turystom potrafił łączyć z przewodnictwem górskim. Przewodnikiem został w 1951 r. Wszedł też do władz Koła Przewodników Tatrzańskich PTTK w Zakopanem i został jego prezesem w 1966 r.

- Jasiek zrobił bardzo wiele dobrego dla środowiska przewodników, nawiązał współpracę z parkami narodowymi TPN i słowackim TANAP, czego efektem było uzgodnienie umożliwiające prowadzenie grup poza szlakami znakowanymi - opowiada A. Rajwa.

Jan Krupski poświęcał też wiele czasu Klubowi Seniora TOPR. Dał się poznać także jako bardzo utalentowany poeta. Pierwsze wiersze zaczął pisać już w latach 60. Ich tematyka to oczywiście górskie przewodnictwo, przyroda, taternictwo.

- Jedne bardziej udane, inne mniej, ale zawsze pisane z sercem - przyznaje A. Rajwa. Dodaje, że Jan Krupski całe życie, aż do emerytury, pracował na stacji kolejowej w Zakopanem. Zajmował tam różne stanowiska, był m.in. zastępcą zawiadowcy stacji.

Zmarły ratownik miał 94 lata. Urnę z prochami Jana Krupskiego złożono do jednego z grobowców na zakopiańskim cmentarzu przy ul. Nowotarskiej. W ostatniej drodze towarzyszyli mu koledzy ratownicy, przewodnicy górscy, pracownicy TPN, starosta tatrzański Piotr Bąk, a także najbliżsi.

Wśród kapłanów prowadzących modlitwę był ks. Jerzy Grzyb, proboszcz zakopiańskiego sanktuarium Matki Bożej Objawiającej Cudowny Medalik. Kapłan jest duszpasterzem przewodników tatrzańskich. 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..